środa, 19 sierpnia 2009

Weekend - nadmorsko i morsko.
Ostatnie dwa dni - lekko szalenie.
Wstaję, idę lub do warsztatu i na siłę szukam sobie zajęcia. Nie żebym nagle poczuła w sobie jakieś dotąd nieodkryte pokłady energii, którą muszę wyzwolić w grzebaniu przy samochodach... Taka tam historia. Zwykłe "love story" można by rzec. Niby kleję swoją lampę, a przez bok samochodu patrzę w sąsiednią bramę... Jakby miał się z niej wytoczyć szczęśliwy los ze skreśleniami "na sześć" w dzisiejszego totka.

Czasami spotykam ludzi, z którymi samo przebywanie, bycie w ich towarzystwie sprawia mi przyjemność. Może to dziwnie brzmi - "przyjemność" brzmi jak coś egoistycznego, więc lepiej by było napisać "radość". Ale to wszystko zawiera mi się w jednym... :)

Do jutra. Mam nadzieję :)

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna