Więcej obiektywizmu
Naszło mnie myślenie o wzajemnych relacjach międzyludzkich. Dlaczego tak łatwo nam zaakceptować (nie zauważać?) własnych słabości, a tak trudno akceptować je u innych?
Udajemy ludzi światowych, takich mega tolerancyjnych...w efekcie - po prostu niewrażliwych na zmiany, inność, różnorodność. Tolerancja często oznacza obojętność... a od niej już niedaleko do totalnego braku miłości.
Niemal każdego dnia można doświadczyć ludzkiej złośliwości, przykrości, kłamstwa, nieszczerości... Dlaczego spośród tysiąca zdarzeń wybieramy i rozdłubujemy właśnie te negatywne? Nie potrafimy wzajemnie okazać sobie zrozumienia, a wystarczy sobie powiedzieć i szczerze odpowiedzieć: - Co ja w tej konkretnej sytuacji bym zrobił? Naprawdę szczerze sobie odpowiedz! Bez zakładania: - Na pewno inaczej.
Może gdybyśmy najpierw więcej wymagali od siebie, a mniej od innych - wtedy lepiej potrafilibyśmy się wzajemnie dogadywać, wybaczać sobie mniejsze i większe słabości, stawać w prawdzie?
Niech będzie optymistycznie na koniec. Zło mnie przeraża, a dobro cieszy. Wczoraj widziałam taką scenkę o dobrym człowieku: Szlabany jak zawsze zamknięte. Stoję więc i znudzona, że znów będę tu sterczeć z 15 minut rozglądam się na boki. Podjechała taksówka. Kierowca w wieku średnim. Zaczął zmierzać w jego kierunku pewien człowiek - chyba bezdomny z torbą pełną aluminiowych puszek. Taksówkarz miał akurat otwarte okno, więc ów człowiek podszedł do niego blisko i spytał: - Wie pan gdzie jest ulica Pomorska 112? Tamten mu odpowiedział, że jakieś 500 metrów, jeszcze za torami, ale nie wie gdzie dokładnie. Od razu sobie pomyślałam, że chce go zbyć, bo jak to taksówkarz i nie wie gdzie jest Pomorska 142?! Skoro tam stoi tylko jeden blok na jednej ulicy... Bezdomny podziękował za odpowiedź i odszedł. Stanął tuż koło mnie. Nie minęły 2 minuty gdy taksówkarz zawołał:
- Niech pan wsiada, podwiozę pana. Jadę przecież tam.
- Ale ja nie mam nic pieniędzy...
- Ok. To nie problem.
No i wsiadł i pojechali :):):) Ucieszyłam się. Teraz pomyślałam: jaki dobry człowiek z tego kierowcy. Taki ludzki po prostu.
Tak niewiele potrzeba...
Udajemy ludzi światowych, takich mega tolerancyjnych...w efekcie - po prostu niewrażliwych na zmiany, inność, różnorodność. Tolerancja często oznacza obojętność... a od niej już niedaleko do totalnego braku miłości.
Niemal każdego dnia można doświadczyć ludzkiej złośliwości, przykrości, kłamstwa, nieszczerości... Dlaczego spośród tysiąca zdarzeń wybieramy i rozdłubujemy właśnie te negatywne? Nie potrafimy wzajemnie okazać sobie zrozumienia, a wystarczy sobie powiedzieć i szczerze odpowiedzieć: - Co ja w tej konkretnej sytuacji bym zrobił? Naprawdę szczerze sobie odpowiedz! Bez zakładania: - Na pewno inaczej.
Może gdybyśmy najpierw więcej wymagali od siebie, a mniej od innych - wtedy lepiej potrafilibyśmy się wzajemnie dogadywać, wybaczać sobie mniejsze i większe słabości, stawać w prawdzie?
Niech będzie optymistycznie na koniec. Zło mnie przeraża, a dobro cieszy. Wczoraj widziałam taką scenkę o dobrym człowieku: Szlabany jak zawsze zamknięte. Stoję więc i znudzona, że znów będę tu sterczeć z 15 minut rozglądam się na boki. Podjechała taksówka. Kierowca w wieku średnim. Zaczął zmierzać w jego kierunku pewien człowiek - chyba bezdomny z torbą pełną aluminiowych puszek. Taksówkarz miał akurat otwarte okno, więc ów człowiek podszedł do niego blisko i spytał: - Wie pan gdzie jest ulica Pomorska 112? Tamten mu odpowiedział, że jakieś 500 metrów, jeszcze za torami, ale nie wie gdzie dokładnie. Od razu sobie pomyślałam, że chce go zbyć, bo jak to taksówkarz i nie wie gdzie jest Pomorska 142?! Skoro tam stoi tylko jeden blok na jednej ulicy... Bezdomny podziękował za odpowiedź i odszedł. Stanął tuż koło mnie. Nie minęły 2 minuty gdy taksówkarz zawołał:
- Niech pan wsiada, podwiozę pana. Jadę przecież tam.
- Ale ja nie mam nic pieniędzy...
- Ok. To nie problem.
No i wsiadł i pojechali :):):) Ucieszyłam się. Teraz pomyślałam: jaki dobry człowiek z tego kierowcy. Taki ludzki po prostu.
Tak niewiele potrzeba...